Największą trudnością Elbrusa (poprawnie: Elbrusu) jest wysokość bezwzględna – 5642m. Bo wchodząc drogą klasyczną z Azau 2340m trudności technicznych nie ma. Są trzy odcinki kolejki linowej (do ok. 3750m), z której korzystają prawie wszyscy bardzo skracając sobie aklimatyzację, a niektórzy podjeżdżają jeszcze ratrakiem na ponad 4000m czy nawet do 4700m. To potęguje ryzyko wystąpienia choroby wysokogórskiej. Przy czym nie brakuje możliwości, by aklimatyzację sobie zrobić – np. podchodząc kilka razy na górny punkt tzw. Skał Pastuchowa (bardziej rumowisko skalne, 4700m) czy po drugiej stronie Elbrusa w masywie góry Czeget ok. 3450m (kolejka linowa, później można podejść jeszcze do około 3700m).
Gdyby ktoś się uparł i wchodził na Elbrus z dołu, natrafi do momentu dojścia do Beczek „Boczki” (Garabashi Point, Garabaszi, 3700-3750m) na kilka potoków lodowcowych (idąc szutrową drogą, którą pokona dobra terenówka). Na około 3750m zaczyna się lodowiec. Pojedyncze szczeliny zwykle są wąskie, nie stanowią zagrożenia. Tak samo jak potoki, które po nim spływają. Od około 4000 do około 4700m miejscami są stromsze odcinki, zwłaszcza wyżej, w rejonie Skał Pastuchowa. Ale zważywszy, że niejedna osoba zjeżdża na tyłku na tym odcinku, nie jest niebezpiecznie, nie ma zagrożeń, że gdzieś spadniemy, bo nie ma gdzie. Lodowiec cały czas jest łatwy, szczelin prawie wcale, zwykle niegroźnych, nierzadko oznaczonych tyczkami i znajdującymi się poza ścieżką. Bliżej 5000m dosyć łagodnie trawersuje się Wierzchołek Wschodni 5621m i dociera do przełęczy między wierzchołkami na ok. 5350m, skąd znowu trochę bardziej stromo. Po ogromnych opadach śniegu może wystąpić zagrożenie lawinowe. W końcu na ok. 5600m dociera się do kopuły szczytowej, a najwyższy punkt 5642m jest na jej końcu. I z jednej strony jest to teren przepaścisty, lecz jeśli sami nie skoczymy albo ktoś nas nie popchnie, nie ma się czego obawiać. Powrót tą samą drogą. Z tymże do góry często idzie się zakosami na bardziej stromych odcinkach, a w dół na wprost.
Warto wspomnieć, że Elbrus to uśpiony wulkan, który wybuchł około dwa tysiące lat temu. Położony jest w Rosji na pograniczu autonomicznych republik: Kabardyno-Bałkarii i Karaczajo-Czerkiesji. Około 10km na północ od głównego grzbietu Kaukazu i granicy z Gruzją. Uznając umowną granicę pomiędzy Europą i Azją, która biegnie w tym regionie obniżeniem Kumsko-Manyckim, Elbrus jest w Azji.
Dzienna różnica poziomów do pokonania: Zwykle z Azau jedzie się kolejką linową (2350m), z przesiadką na stacji Krugozor (2920m). Kolejna przesiadka jest na stacji Mir (3450m), gdzie z gondoli jest przesiadka na krzesełka. Część osób stąd startuje pieszo dla lepszej aklimatyzacji, dochodząc w rejon byłego schroniska Prijut11, na ok. 4050m (Diesel Hut, 600m deniwelacji). Po drodze są tzw. Beczki 3750m. Można w nich nocować, można nocować w rejonie Prijuta, gdzie główne skupisko miejsc noclegowych – prymitywne schroniska, baraki (coraz rzadziej ludzie śpią w namiotach). Choć najczęściej śpi się w rejonie 4050-4100m, można spać też niżej i wyżej. Powstają kolejne możliwości. Nadal niewielu sypia w rejonie Skał Pastuchowa, a bardzo rzadko na ich górnym skraju, ok 4700m. Startując z 4100m, do pokonania jest przewyższenie rzędu 1550m (dużo). Dlatego z Prijuta robi się jedno-dwa podejścia aklimatyzacyjne np. do 4700m i do 5000m. Po wejściu na szczyt na upartego jeszcze tego samego dnia można dostać się do Azau (kolejką, o ile zdążymy na ostatnie zjazdy), lecz zwykle dopiero kolejnego dnia się dociera w doliny. Jak najbardziej można też pokusić się o odrobinę niższy Wierzchołek Wschodni. Sprawni mogą zdobyć oba w ciągu jednego dnia, reszta w dwa dni lub trzy z dniem przerwy. Elbrus to również ośrodek narciarski, a najbliższą większą miejscowością jest Terskoł 2130m.
Na zdobycie szczytu potrzebujemy od 2-3 dni, gdy skorzystamy z kolejek linowych lub/i ratraków oraz gdy nie zrobimy aklimatyzacji. Poprzez 4-6 dni, gdy korzystamy z kolejek oraz zrobimy do dwóch dni aklimatyzacyjnych (najczęściej stosowana opcja). Kończąc na 7-10 dni, gdy chcemy pokonać całą trasę pieszo i zrobić lepszą aklimatyzację. Dzięki kolejkom linowym można wyraźnie skrócić czas wejścia na Elbrus, ale nie zapominajmy o choćby podstawowej aklimatyzacji. I pamiętajmy, że należy się liczyć z załamaniami pogody, które mogą potrwać kilka dni.
Inne trudności.
O ile do górnej granicy Skał Pastuchowa (Pastuhova) trudno się zgubić nawet we mgle (skały tworzą korytarz, pomiędzy nimi jest dużo miejsca, w tym ścieżka), powyżej już tak dobrze nie jest. Dwa wierzchołki podobne do siebie, o podobnej wysokości, wokół czapa lodowa, ciągle o powierzchni ponad 100km2. A inne lodowe fragmenty Elbrusa już tak bezpieczne nie są, miejscami przepaście, lodowce z zabójczymi szczelinami.
Elbrus jest dosyć zimną górą, podczas ataku szczytowego rozpoczynanego zwykle po północy, w górnych partiach temperatura sięga w lecie minus kilkanaście stopni Celsjusza przed wschodem słońca. Wiatr w górnych partiach potęguje zimno. Nie mniej w dzień, gdy słońce, jest całkiem ciepło.
W słoneczny dzień, nakrycie głowy, okulary lodowcowe i krem z mocnym filtrem są bardzo ważne, bo istnieje ryzyko udaru słonecznego i ślepoty śnieżnej. Brak tlenu w powietrzu z powodu wysokości. W skrajnym wypadku można doznać choroby wysokogórskiej, która stanowi zagrożenie dla życia. A większość osób odczuwa negatywne skutki wysokości, wśród których są – mocno spowolniony marsz, przyśpieszony oddech, ogromne zmęczenie, bóle głowy, zawroty, wymioty, problemy ze snem.
Na zdjęciach: masyw Elbrusa (Elbrusu) od Krugozora, poprzez Mir (wagonik kolejki), na rosyjskiej pocztówce napis brzmi: Góry – moja miłość, dalej okolice Prijuta11 i sam Prijut z fragmentem cmentarza górskiego. Potem przełęcz między wierzchołkami, wierzchołek Zachodni i widok na Wschodni. Jest też Uszba, Donguz Orun, Nakra, Pik Stavler i lodowiec Kogumai. Ostatnie dwa zdjęcia to Beczki i mapa klasycznej drogi na Elbrus (zaznaczona linia wejścia).