Wchodząc na Kazbek pierwsze trudności zaczynają się wraz z wejściem na lodowiec Gergeti ok. 3280m. Wcześniej do pokonania są dwa małe potoki lodowcowe, które po dużych opadach deszczu, mogą też wymagać uwagi.
O ile jest dobra pogoda pokonanie tego fragmentu lodowca Gergeti w drodze do Bethlemi Hut nie jest trudne. Ale gdy brak widoczności, może być niebezpiecznie. To nie jest trawers wprost na drugą stronę lodowca, tylko trawers pod skosem do góry. Całkiem długi, półtora kilometra na pewno. Jak to na lodowcu, gdzie w lecie tylko lód, nie ma wyraźnej ścieżki. Gdy zboczymy z szerokiego bezpiecznego pasa lodu, możemy się dostać w teren szczelin lodowcowych. Po świeżych opadach śniegu, część z nich będzie niewidoczna.
Chociaż nie brakuje ludzi przechodzących lodowiec w samych butach, co najwyżej z kijkami, to raki się jednak przydają. Kask na lodowcu też nigdy nie zaszkodzi. Najbardziej stromy jest początek, ale nie bardzo, odcinek o większym nachyleniu znajduje się także pod koniec trawersu.
Kolejne trudności zaczynają się powyżej Bethlemi Hut. Labirynt skalny z wysokości około 3650m po pewnym czasie zamienia się w labirynt skalno-lodowy, który kończy się na około 4100m. Zwłaszcza w nocy można się tutaj zgubić. Bliżej Kazbeka ze zboczy spadają kamienie, a gdy dużo śniegu, lawiny. Bliżej lodowca Gergeti trzeba się liczyć ze szczelinami i lodowymi pagórkami pokrytymi rumowiskiem skalnym. Podobny teren jest przed wejściem na właściwą część lodowca. W dzień bardzo intensywnie osypują się na tym odcinku kamienie z Kazbeka, niektóre mogą nawet dotrzeć do ścieżki, która czasami zanika lub ma różne warianty.
Zwykle pomiędzy 4100m a 4200m wchodzi się na lodowiec i dalej na lodowy płaskowyż. Na tym odcinku są szczeliny lodowcowe. Niżej bywa, że bez mostów śnieżnych i trzeba jakąś przeskoczyć albo ominąć. Są wąskie. Wyżej są mosty śnieżne nad nimi, nie zawsze stabilne, zwłaszcza w środku dnia trzeba uważać. Bardzo niebezpiecznie jest po dużych opadach śniegu, gdy wszystko zasypane, ale śnieg nie jest związany z podłożem, do tego brak ścieżki. Podobnie jest jeśli wcześniej wejdziemy na lodowiec, bo wtedy szczelin do pokonania jest znacznie więcej. Podczas mgły i chmur na lodowym płaskowyżu łatwo się zgubić. Z drugiej strony, gdy ścieżka jest dobrze widoczna, dobrze poprowadzona, szczelin do pokonania może być najwyżej kilka i to w miarę bezpiecznych.
O ile płaskowyż jak nazwa wskazuje jest płaski, to końcowy fragment podejścia jest stromy (ponad 30 stopni nachylenia miejscami). Ale nie bardzo, zwłaszcza że ścieżka zwykle biegnie zakosami. Trzeba się postarać, żeby na tym odcinku upaść i zjechać po stoku tak by sobie zrobić krzywdę. Ale należy zachować koncentrację. Od przełączki pod szczytem do pokonania jest zaledwie około 150m przewyższenia. Na szczycie jest sporo miejsca, pokryty jest lodowcem, ale widać też skałki poniżej. Można sobie utrudnić końcowy odcinek wybierając bardziej stromy fragment, ale krótszy i iść do góry na wprost. Wtedy jest bardziej niebezpiecznie, ale nikt tego nie robi, choć mnie kiedyś się zdarzyło. Zejście jest tą samą trasą. Jak zwykle w górach, popołudniu trzeba liczyć się z chmurami, bywają burze, wyżej opady śniegu, niżej nawet deszczu. Przy zejściu mimo zmęczenia należy zachować większą koncentrację.
Na wierzchołek zdecydowana większość osób startuje z Meteostacji czyli z Bethlemi Hut 3650m, ale niektórzy śpią wyżej, nawet przed wejściem na lodowiec na ok. 4100m. Zdarza się, że ktoś śpi na lodowym płaskowyżu na 4400-4500m. Niewiele za to osób śpi w rejonie schroniska Alti Hut (ok. 3020m), zwykle dochodzi się od razu do Bethlemi.
Choć można wejść na Kazbek bezpośrednio od Bethlemi Hut, zamiast okrążać całą górę, to prawie nikt tego nie robi. Nie dlatego że jest tak trudno, tylko że istnieje poważne zagrożenie spadających kamieni. Wulkaniczne skały intensywnie się osypują, nawet niektóre fragmenty obozowiska koło Bethlemi Hut są narażone.
Dzienna różnica poziomów do pokonania: Kazbegi – Bethlemi Hut ok. 1930m + ok 50m. zejść i podejść na trasie. Okolice Cminda Sameba – Bethlemi Hut ok. 1500m. Kazbegi – Alti Hut ok. 1300m. Bethlemi Hut – Kazbek wierzchołek ok 1400m (pomiary trasy zwykle pokazują 10-11km w jedną stronę). Atak szczytowy poprzedza się zwykle dniem aklimatyzacyjnym – albo idąc ścieżką prowadzącą na Kazbek, tylko jest to dosyć żmudna trasa, ale pozwala poznać trajektorię wejścia i dojść aklimatyzacyjnie do 4100-4200m. Albo zaraz nad Bethlemi Hut, gdzie jest metalowa kapliczka i piękne widoki na lodowiec Gergeti i górę Ortsveri 4350m (czasami wykorzystywana aklimatyzacyjnie). Kapliczka jest na ok. 3900m, można jeszcze zbliżyć się do 4000m, wyżej jest zagrożenie spadającymi kamieniami.
Inne trudności. Mróz, wiatr, zła pogoda, przy czym Kazbek nie jest w lecie bardzo zimną górą. Oczywiście w nocy w Bethlemi jest mróz, w dzień potrafi padać śnieg z deszczem. Z kolei na szczycie w dzień potrafi być w słońcu plusowa temperatura, zaś przed jego wschodem od minus kilku do minus kilkunastu. Wiatr zwykle pojawia się w partii szczytowej, wtedy odczuwalność temperatury jest niższa. W słoneczny dzień, nakrycie głowy, okulary lodowcowe i krem z mocnym filtrem są bardzo ważne, bo istnieje ryzyko udaru słonecznego i ślepoty śnieżnej. Brak tlenu w powietrzu z powodu wysokości. W skrajnym wypadku można doznać choroby wysokogórskiej, która stanowi zagrożenie dla życia. A większość osób odczuwa negatywne skutki wysokości, wśród których są – mocno spowolniony marsz, przyśpieszony oddech, ogromne zmęczenie, bóle głowy, zawroty, wymioty, problemy ze snem.
Na zdjęciach: Droga do lodowca Gergeti i sam lodowiec. Schronisko Bethlemi (meteostacja), lawina skalna oraz partie szczytowe Kazbeka z wierzchołkiem. Ostatnie zdjęcie to mapa z zaznaczoną trasą klasycznego wejścia od strony gruzińskiej.