Rozpoczynają się XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro w Brazylii. Cztery lata temu w tej roli był Londyn. Polskę reprezentowało aż 218 zawodników. Zdobyliśmy ledwie 10 medali: 2 złote, 2 srebrne, 6 brązowych. Wypadliśmy słabo. Mniej liczne reprezentacje innych państw, wypadły lepiej. W Rio wystartuje 245 polskich reprezentantów(dane za Polskim Komitetem Olimpijskim). Wszyscy liczą na dużo lepszy wynik niż w Londynie, czego bardzo bym sobie życzył. Pod tekstem fotograficzna retrospekcja tego co działo się 4 lata temu.
Przed brazylijskimi Igrzyskami dominują informacje o licznych niedoróbkach i błędach w Wiosce Olimpijskiej. O kradzieżach i napadach. Zakorkowanych drogach i powolnej obsłudze. Tak jakby wcześniejsze tej rangi imprezy sportowe odbywały się bez problemów. Brazylia to Ameryka Łacińska, o "południowej duszy", nie ma się czemu dziwić. Tam jeszcze bardziej niż u nas w Polsce działa się na ostatnią chwilę i na zasadzie - jakoś to będzie. My, Polacy, jesteśmy dla dużych firm tanią, solidną i wydajną siłą roboczą, a w Brazylii nikomu się nie śpieszy, bo życie jest tylko jedno. Korupcja i byle jakość również nie są Brazylijczykom obce. Co nie znaczy, że nie robi się tam solidnych rzeczy. Dróg czy systemów metra, pozazdrościć może im niejeden europejski kraj. Rolnictwo i przemysł wydobywczy są na bardzo wysokim poziomie. To jedno z nielicznych państw, gdzie produkuje się samoloty - Embraer.
Brazylia, licząca ponad 200 mln mieszkańców, ma potencjał być jedną z największych potęg gospodarczych świata. Ostatnimi czasy poziom dobrobytu w tym kraju znacznie wzrósł, ale duża część społeczeństwa twierdzi, że kraj ma tysiące ważniejszych wydatków, niż organizowanie imprez sportowych typu: Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej (2014) i Letnie Igrzyska Olimpijskie (2016). I pewnie mają rację, bo biedy w Brazylii ciągle jest sporo. Pospolita przestępczość - kradzieże, napady, również występują w skali powyżej średniej światowej. Ale z drugiej strony, promocja kraju przy takich imprezach jest nieoceniona. A tylko nieliczne stać na zorganizowanie tak wielkiego przedsięwzięcia.
Jeżeli nic spektakularnie negatywnego się nie wydarzy w Brazylii, o niedociągnięciach mało kto wkrótce będzie pamiętał. A jeśli Polacy zdobędą dużo medali, będziemy ten największy kraj Ameryki Południowej wspominać bardzo pozytywnie.
Jako, że miałem okazję z bardzo bliska obserwować Olimpiadę w Londynie, wiem że tam również nie brakowało problemów. A przecież to bogatszy kraj od Brazylii, o bardziej "północnej duszy", gdzie działa się z większym wyprzedzeniem, systematycznie. Już wtedy, w Wielkiej Brytanii mocno krytykowano Unię Europejską i grożono pozostałym członkom - jej opuszczenie. Co niedawno zostało potwierdzone w referendum.
W materiałach z Londynu 2012 dla Interii360.pl i Interii.pl pisałem tak - fragmenty artykułów:
Jeszcze na 4 godziny przed Ceremonią Otwarcia Olimpiady, wokół Stadionu Olimpijskiego było widać maszyny budowlane, a ze środka aren sportowych dochodziły odgłosy pracy budowlańców. Nie mniej, zważywszy jak wielkim placem budowy był jeszcze Park Olimpijski dwa tygodnie wcześniej, Brytyjczycy wykonali ogromną pracę. Ale nie z wszystkim zdążyli. W okolicy Parku Olimpijskiego straszą niedokończone wiadukty i drogi. Ukończono tylko to, co absolutnie niezbędne. Już po otwarciu Olimpiady spore tereny Parku były niedostępne dla widzów, odgrodzone barierkami. Trwały końcowe prace, układano trawę. Nie udało się też wraz z rozpoczęciem Igrzysk, otworzyć dużej części obiektów gastronomicznych, przez to przy tych otwartych tworzyły się długie kolejki. (...)
System komunikacji publicznej regularnie przeżywa chwile słabości. A władze miasta i organizatorzy igrzysk zachęcają do chodzenia piechotą, używania rowerów lub chociaż przyjazdu na areny sportowe z dużym wyprzedzeniem. Zwykle zakorkowany Londyn momentami jest jeszcze bardziej zakorkowany. (...)
Ceny dużo wyższe niż zwykle, tłok na ulicach i w komunikacji publicznej większy niż zwykle, wiele miejsc pozamykanych. Nie tylko cały Park Olimpijski jest odgrodzony i wejście na ten teren bez akredytacji lub biletu jest niemożliwy, ale też inne miejsca gdzie zorganizowano konkurencje olimpijskie. W tym tak popularne turystycznie tereny, jak część Parku St. James`s i sąsiedniego placu defilad Gwardii Konnej wraz z efektownymi budynkami i pałacami przylegającymi do niego. Czy Park w Greenwich, gdzie znajduje się Królewskie Obserwatorium Astronomiczne i słynny południk zerowy, który obowiązywał do 1984r. (aktualnie obowiązujący południk zerowy przebiega 102 metry dalej na wschód od swojego poprzednika). Park ten od początku lipca do końca Paraolimpiady będzie zamknięty w całości, z kilkudniową przerwą, kiedy fragment parku zostanie otwarty. W całości Park zostanie ponownie udostępniony… w listopadzie. (...)
Mniejsza liczba turystów niż się spodziewano zmusiła hotele do znacznej obniżki cen noclegów. Także wiele punktów handlowych, w tym sklepów i restauracji położonych w Centralnym Londynie notuje spore straty. (...)
Muzeum Madame Tussauds świeci pustkami, jakich nie pamiętają najstarsi jego pracownicy. Wiele restauracji z myślą o Olimpiadzie zatrudniło dodatkowych pracowników i zakazało brania urlopów na ten czas. Okazało się jednak, że sporo Londyńczyków wyjechało lub omija Centralny Londyn z daleka, kibice żywią się na arenach sportowych, a wiele restauracji w tym czasie notuje niespotykany dotąd spadek dochodów lub wręcz duże straty. W konsekwencji, pracownicy są zwalniani, wysyłani na przymusowe urlopy lub obcina się im godziny pracy. (...)
Mimo usilnych starań, nie wyeliminowano bezdomnych i koczujących w centrum Londynu. Przed Olimpiadą usuwano ich na szeroką skalę z centrum miasta, ale podczas Olimpiady cześć z nich wróciła na swoje stare miejsca, przybyli też nowi. Między innymi w sąsiedztwie monumentu Marble Arch i Hyde Parku, w tym ostatnim znajduje się jedna ze stref kibica. Władze miasta nie radzą sobie także z usuwaniem śmieci. Londyn generalnie jest zaśmieconym miastem. Próbowano je oczyścić przed Olimpiadą, ale obecnie nie dziwią zaśmiecone parki, chodniki, ulice, przepełnione kosze, całe zwałowiska odpadów. (...)
Nie zabrakło wpadek z akredytacjami, choć przy takiej skali przedsięwzięcia pewnie nie było możliwe ich całkowite wyeliminowanie. Zdarzało się, że akredytacje lub prawo wstępu na poszczególne obiekty sportowe, dostawały osoby nieuprawnione. (...)
Firmy, które miały prawo zatrudniać pracowników do obsługi Igrzysk zaoferowały na tyle nieatrakcyjne stawki finansowe i warunki pracy, że zgłosiła się dużo mniejsza liczba chętnych niż się spodziewano. Firmy te myślały, że złapią pracowników na entuzjazm olimpijski. Bezskutecznie. (...)
Na zarobki nie mogą narzekać wolontariusze, bo zgodnie z ideą wolontariatu, pracują za darmo. Sami też opłacają sobie noclegi jeśli są spoza Londynu. Mogą jednak liczyć na satysfakcję z czynnego udziału podczas Olimpiady, darmową komunikację, wodę, vouchery na skromny posiłek w stołówce pracowniczej oraz na jednolite ubrania z olimpijskimi symbolami. (...)
Najgłośniejsza sprawa z zatrudnianiem pracowników na olimpiadę dotyczyła firmy G4S, która miała zatrudnić ochraniarzy. Z planowanych ponad 10 tysięcy, udało się jej znaleźć około 4 tysiące. Musiało pomóc wojsko. A ci zatrudnieni, to w zdecydowanej większości emigranci z poza Europy, bez znajomości angielskiego, często w bardzo podeszłym wieku, z ogromną nadwagą, wyglądający jakby prosto wyszli z więzienia lub mający jeden cel, zrobić wszystko by się nie napracować, tylko ukryć się gdzieś. Nic ani nikogo nie ochronią, nawet samych siebie. Na szczęście, wojsko przyszło z pomocą. Padają liczby od 15 do 25 tysięcy żołnierzy (dla przykładu, kontyngent brytyjski w Afganistanie liczy niecałe 10 tysięcy żołnierzy). (...)
Brytyjczycy strasznie nerwowo podchodzą do kierowania masy ludzkiej przetaczającej się przez dane miejsca, nieraz panikują, puszczają ludzi w jakieś wąskie przesmyki, nie potrafią oszacować gdzie powinien być ruch jednokierunkowy, a gdzie dwukierunkowy. To wszystko rodzi liczne niebezpieczne sytuacje. A duża liczba stewardów na ulicach tylko pogarsza sytuację. Są słabo przeszkoleni, nadgorliwi i wprowadzają więcej bałaganu niż jest z nich pożytku. A gdy człowiek odbija się od barierek, których w Londynie ustawiono dziesiątki kilometrów, i pyta stewarda jak przedostać się na drugą stronę, to zazwyczaj nie uzyskuje odpowiedzi lub błędną. (...)
Przyglądając się Olimpiadzie w Londynie można odnieść wrażenie, że Wielka Brytania jest wstanie wojny. Tylko z kim? Na arenach sportowych nieraz jest więcej wojska, policji i innych służb niż kibiców. Część policji i wojska nosi karabiny maszynowe. Na Tamizie w Greenwich stoi potężny desantowy helikopterowiec HMS „Ocean” (największy okręt wojenny Wielkiej Brytanii, która nie ma obecnie żadnego lotniskowca). W gotowości są wyrzutnie ziemia-powietrze, myśliwce oraz helikoptery bojowe. Działają setki agentów MI5. Nad Londynem latają bezzałogowe samoloty. Przed arenami poustawiano specjalne metalowe zapory i szlabany jakie do tej pory można było oglądać przed parlamentem i siedzibą premiera. Podczas Ceremonii Otwarcia nad Stadionem Olimpijskim krążyły trzy helikoptery, które zresztą w większej liczbie cały czas krążą nad obiektami olimpijskimi, o snajperach na dachach nie wspominając. Trzeba też uważać, gdzie kieruje się obiektyw aparatu lub kamery. Oprócz tego, że są miejsca z zakazem robienia zdjęć i filmowania, co nie ma żadnego uzasadnienia tak naprawdę, to robienie zdjęć tam gdzie nie ma zakazu, też może być ryzykowne. Można mieć spore problemy a w najlepszym wypadku będzie się trzeba tłumaczyć i skasować zdjęcia, które się komuś nie spodobają. Dlaczego? Bo sporo przedstawicieli tutejszych służb jest nadgorliwych i przewrażliwionych oraz doszukuje się rzeczy których nie ma. Dla niektórych, fotografujący kibic, to potencjalny terrorysta. (...)
Groteskowo wygląda ta paranoja bezpieczeństwa, gdy zestawimy ją z takimi faktami jak błędy w wydawaniu akredytacji i przedolimpijski test, gdy jeden z pracowników wjechał na teren Parku Olimpijskiego z atrapą bomby, czego niezliczone służby wspomagane przez liczne systemy elektroniczne nie wykryły. (...)
W cieniu tego wszystkiego, podniosłej atmosfery Igrzysk Olimpijskich, dzieje się polityka. Kryzys ekonomiczny i w konsekwencji bardzo mocne cięcia przywilejów socjalnych, które wywołują liczne protesty. Walka z emigracją – zarówno tą europejską jak i pozaeuropejską. Multikulturowość Wielkiej Brytanii to tykająca bomba zegarowa. Choć publicznie dużo mówi się o tolerancji oraz o pozytywnych aspektach multikulturowości, to ulica ma na to wszystko skrajnie odmienny pogląd. Narasta konflikt między rdzennymi Brytyjczykami, a emigrantami, zwłaszcza z poza Europy. Ogromne różnice kulturowe, zupełnie inne zwyczaje i zachowania, niechęć do asymilacji, powodują coraz więcej problemów, złości i agresji. Do tego dochodzi zaniżanie stawek płacowych i zabieranie pracy Brytyjczykom. Unia Europejska również cieszy się coraz mniejszym poparciem w Wielkiej Brytanii, trwają starania o referendum w sprawie przynależności do tej organizacji. A na ulicach Londynu podczas Olimpiady jeżdżą samochody informujące, że Wielką Brytanię Unia Europejska kosztuje każdego dnia 50mln euro. (...)
Duża krytyka spadła na rząd Wielkiej Brytanii, że wydano znacznie więcej pieniędzy na Olimpiadę niż planowano, bo padają kwoty 10-11mld funtów, czyli pięć razy więcej niż zakładano. Oraz, że ta edycja Igrzysk jest wyjątkowo komercyjna. Bilety były stanowczo za drogie a ich dystrybucja nie do końca czysta. Brytyjczycy zabiletowali praktycznie wszystko co się dało, nawet tak niszową dyscyplinę sportu, odbywającą się na otwartej przestrzeni, jak kolarstwo górskie. W konsekwencji, wiele aren sportowych podczas zawodów świeci pustkami. A jako ciekawostkę można podać, że prawie wszystkie gadżety olimpijskie zostały wyprodukowane w kraju poprzednich Letnich Igrzysk Olimpijskich… czyli w Chinach. (...)
Mimo tych wszystkich niedociągnięć, warto się cieszyć Olimpiadą i życzyć Brytyjczykom jak najmniej kolejnych wpadek, większego wyluzowania. A polskim sportowcom jak najwięcej medali.
Dzisiaj, mało kto pamięta o przytoczonych londyńskich problemach. Wspomnienia o Olimpiadzie są pozytywne. Wielka Brytania i Londyn zyskały na organizacji i w chwili otwarcia kolejnych Igrzysk, nie ma powodów sądzić, że w przypadku Rio de Janeiro i Brazylii, będzie inaczej.
Przed nami wspaniałe sportowe święto i oby Polacy odegrali w nim ważną rolę.
Na zdjęciach Londyn i trochę Rio de Janeiro.
Error