Zanim o Singapurze, to wpierw trzeba jakos tam dotrzec. Na lotnisko Kuala Namu pod Medan dotarlem motoriksza (tuk tukiem) - na dworzec autobusowy (25tys. rupii), chyba Amplas sie nazywa, a dalej damri busem, czyli lotniskowym (10tys. rupii). Autobus jechal 40min, mozna tez pociagiem pod sam terminal. Droga do lotniska jeszcze niecalkiem skonczona, ale nie bedzie to droga ekspresowa - przynajmniej na chwile obecna. Lotnisko tez jeszcze w koncowej fazie budowy, wiec troche balaganu. Polska nie ma takiego lotniska jakie ma Medan. Zreszta lotniska i linie lotnicze - to jedyna mocna strona indonezyjskiego transportu, wszystko w intensywnej rozbudowie. Tutaj rekawy, ktorymi sie wchodzi/wychodzi do/z samolotu sa standardem. W Polsce luksusem. Zreszta mimo niewatpliwej poprawy infrastruktury lotniskowej w Polsce i zwiekszenia liczby pasazerow, to nadal jestesmy zasciankiem na lotniczej mapie swiata. Indonezja wyprzedza nas w tym wzgledzie o dobre kilka dlugosci. I chyba tylko w tym, biorac pod uwage, ze to biedny i zapozniony kraj. ze wzgledu na warunki geograficzne taniej jednak wybudowac lotnisko w Indonezji oraz kupic 100 samolotow niz droge badz linie kolejowa.
Pisalem o tym, ale w Indonezji wszedzie odczuwa sie przerost zatrudnienia. I tak na lotnisku w Medan do nie dzialajacego monitora przyszlo szeciu pracownikow, nic nie poradzili i poszli. W Kuala Namu zaplacilem 75tys. rupii podatku wylotowego, jakas promocja czy cos, mialo byc 150tys. Do Indonezji wrzuce jeszcze jedno, nigdzie nie widzialem tam batonow mars czy snickers, w Singapurze zdalem sobie z tego sprawe, tutaj sa (2,25 $ sztuka).
Maly airbus linii Value Air (czesc Jet Star) wystartowal 15min przed czasem, a doleciam 30min przed czasem, wypelnienie samolotu moze 30-40%. Lotnisko Changi w Singapurze obsluguje ponad 50mln pasazerow rocznie, miedzy terminalami jezdza "skajtrejny" i jest tam ponoc basen dla podroznych. Mnie bardziej interesowalo metro (MRT, LRT + inne systemy na wspolnym bilecie). Stacja jest przy terminalu drugim. Stanalem w kolejce do kasy. Po 20-tu minutach przy okienku widze informacje, ze kasa nie sprzedaje biletow jednorazowych, tylko 1-2-3dniowe itd. Chcialem jednorazowy. Druga informacja, automaty biletowe przyjmuja nominaly do 5 dolarow, lecz kasjerka nie rozmieni mi 50 dolarow singapurskich jakie "wyplul" mi bankomat. To uczyni punkt obslugi pasazerow. Ide do kolejnej kolejki, po 10 minutach mam drobne. Nastepnie jeszcze 10minut w kolejce do automatu i mam bilet za 2,60$ do interesujacej mnie stacji. Tylko bilet nie dziala, bramki mnie nie chca puscic, nie ma nikogo z obslugi. Staje ponownie w kolejce do punktu obslugi podroznych, kolejne 10 minut. Pracownica jeszcze raz laduje taryfe, bilet dziala, dostalem sie na peron. Po godzinie. Jeszcze nigdy nie kupowalem biletu do metra tak dlugo, a korzystalem z tego typu systemow setki razy przynajmniej w 50ciu miastach swiata - jak widac ciagle moge zostac czyms zaskoczony. Jezeli tak ma wygladac singapurska nowoczesnosc, to ja dziekuje, wole Indonezje. Ale potem juz bylo wszystko jak nalezy, z zastrzezeniem, ze w godzinach szczytu i na najwazniejszych stacjach metra automatow biletowych jest stanowczo za malo, sa dlugie kolejki, automaty sa awaryjne.
Na ulicach prawie zero ludzi, wszyscy w klimatyzowanych pomieszczeniach siedza, bo na zewnatrz niemilosierny skwar. Singapur slynie z wysokich kar za smiecenie, ale wcale czysty nie jest, srednia europejska. Za to za jedzenie lub picie w metrze grozi mandat 500$ (1 SGD = 1,24 USD). Dlatego musze sie bardzo pilnowac, wszedzie na swiecie czas na przejazdy metrem wlasnie wykorzystuje na picie i jedzenie. Rozumiem idee zakazu - smiecenie, rozlewanie - ale nie popieram. Nigdy nie zdarzylo mi sie nic wylac w metrze ani zostawic jakiegos smiecia.
Jak przystalo na jeden z najbogatszych krajow swiata ceny sa tu odpowiednio wysokie i tak w hostelu na ulicy Lavender w pokoju z 14-stoma lozkami place za noc 22 SGD, w weekendy 24 SGD (pokoj nie jest wypelniony nawet w polowie). Standard duzo wyzszy niz w indonezji i charakterystyczne dla hosteli udogodnienia typu: internet za darmo, chlodna woda pitna, kawa, herbata, lodowka, pralki, klimatyzacja, czysto, normalne toalety, skrytki, pokoj oglonodostepny - cos jak salon, goraca wody, mini sniadanie itd. Zapomnialem jak smakuje goracy prysznic - niesamowite uczucie:). Ze ubranie moge wrzucic do pralki i nacisnac jeden guzik (cena 10 SGD). Wiekszosc Indonezyjczykow nigdy w zyciu nie kapala sie w goracej wodzie ani nie miala upranego ubrania w pralce.
W hostelach czesto biora depozyt za klucz, na wypadek zgubienia, tu gdzie spie 20 dolarow. Potem dostaje pieniadze tuz przed wyjazdem, gdy ich najczesciej nie potrzebuje i musze kombinowac jak je na sile wydac albo gdzies wymienic.
Mila obsluga hostelu Singapur przedstawila mi tak. Spokojniejsza wersja Hong Kongu, bardzo multikulturowa. I to widac na ulicach, wszystkie kolory skory, rodzaje twarzy, rodzaje ubiorow. No to w droge, czas troche pozwiedzac.
DZIEN 1
Zwiedzac - ale nie od razu. Dopiero przyjechalem, juz popludnie, to tylko spacer po okolicy i jakies miejscowe jedzonko. Food Court mam pod nosem, a tam kilkanascie barow azjatyckiej kuchni. Wybralem indyjska - placki chapati i kurczak w pikantnym sosie w dobrze mi znanych przyprawach z tamtych stron.
DZIEN 2
Zartow nie ma, czas ruszyc cztery litery. Zaczalem od sasiedniej dzielnicy Little India. Sama nazwa wszystko mowi. Czesc niewielkiej dzielnicy to kolorowe domki przypominajace wiktorianskie - w koncu to byla brytyjska kolonia. Do tego hinduistyczne swiatynie i meczety. Hinduskie sklepiki, zapachy. Nastepnie udalem sie do dzielnicy powiedzmy muzulmanskiej - Kampong Glam, gdzie dominuje Sultan Mosque. Stad juz krok do miejsca, gdzie kupilem bilet autobusowy do Kuala Lumpur (29 SGD, biura sprzedajace bilety i miejsce skad odjezdzaja autobusy znajduja sie w Golden Mile Complex). Parkiem przy jednej z ciesnin dostalem sie pod miejscowa wersje London Eye - bardzo podobna, a obok boksy Formuly 1. Chociaz Gran Prix Singapuru zakonczylo sie prawie miesiac temu, to teraz rozbierano widownie i ogrodzenie. Umozliwilo mi to przejscie sie po terenie skad startuja bolidy. Efektownym Helix Bridge dostalem sie pod rownie efektowne ArtScience Museum- w ksztalcie kwiatu. Stad rozposciera sie piekny widok na wysokosciowce Singapuru, a nad glowami kroluje slynny: Marina Bay Sands - wiezowiec ze statkiem na dachu, a tam palmy, basen i wspanialy widok - platny (wysokosc 194m, najwyzsze budynki w Singapurze osiagaja 280m). Zanim znalazlem sie w tym kompleskie budynkow z eleganckimi centrami handlowymi odwiedzilem: Marina Barrage - tama chroniaca centrum Singapuru przed morzem i falami oraz sasiednie efektowne ogrody z egzotyczna roslinnoscia: Gardens by the Bay. A tam pod szklem ogrod botaniczny (platny), super drzewa - sztuczne, po ktorej pnie sie roslinnosc, kilkadziesiat metrow wysokosci, jest taras spacerowy na wysokosci miedzy niektorymi (platny). Na dole rzeczki, jezioro, sciezki, kawalki stalaktytow, skal. Calosc robi wrazenie. Po Marina Bay Sands przeszedlem sie pomiedzy lasem drapaczy chmur, by dojsc do Merliona - symbolu Singapuru. To mistyczne stworzenie przypominajace sympatycznego lwa "pluje" woda do Marina Reservoir. W jego sasiedztwie znajduje sie potezny gmach hotelu Fullerton. Kolejnym punktem wedrowki byly: St. Andrew`s Cathedral i Parliament House. I tak wzdluz rzeki Singapur dotarlem do Clarke Quay - terenow imprezowych. Nad uliczkami wybudowano ciekawy przeszklony dach - tutaj bardzo czesto pada deszcz. Restauracje, puby, dyskoteki, sklepy. Sercem zakupowym Singapuru jest ulica Orchard i okolice. Same centra handlowe, najelegantsze i najdrozsze sklepy, tlumy ludzi - byl piatek. Dotarlem tutaj metrem, ale jako ze nie mialem wolnego miliona dolarow w kieszeni, to zrezygnowalem z zakupow. Metrem dotarlem w okolice mojego hostelu, zjadlem kolacje w hinduskiej knajpie i zanim zaczela sie okropna ulewa, bylem w hostelu - juz po zmroku. Jezeli chodzi o metro, to kupujac pojedynczy bilet, jego cena zalezy od trasy, wiekszosc sie miesci w przedziale od ponad jednego do ponad dwoch dolarow.
Singapur to kompletnie inna planeta w porownaniu z Indonezja. Watpie czy kiedykolwiek jakis fragment tej drugiej osiagnie poziom tego pierwszego. Miejscowi wykorzystali czasy kolonialne i jest tutaj wszystko uporzadkowane, swietna komunikacja publiczna. Wiadukty, mosty, wysokosciowce, parki. Duzo spokojnie niz w Hong Kongu, duzo mniej wysokich budynkow. Zyje tutaj ok. 5,5mln ludzi - na niewielkim wyspiarskim obszarze. Bardzo bogate miasto-panstwo, bardzo roznorodne etnicznie, nie ma problemow z komunikacja po angielsku. Jak Zachodni Swiat. Zwiedzanie miasta jest banalnie proste, bezproblemowe i przyjemne. Jak przystalo na wysoko rozwiniety kraj jest tutaj drogo. Atrakcje turystyczne kosztuja 20-80 SGD. Jest tego sporo. Ludzie ubrani na swiatowym poziomie, czesto wpatrzeni w tablety i w smartfony. Klimat tu goracy, to dziewczyny tez tak poubierane, ze moze zrobic sie goraco. Reprezentujace wspaniala azjatycka urode.
Miejscowi twierdza, ze maja w Singapurze trzy pory roku: goraca, bardziej goraco i najbardziej goraca. Nie wiem ktora jest teraz, ale skwar i wilgotnosc niemilosierne. Rownik po sasiedzku jakby nie bylo.
DZIEN 3
Dzien rozpoczalem od wycieczki na wyspe Sentosa. Mozna sie tam dostac skajtrejnem, autobusem, samochodem, kolejka linowa (cable car kosztuje ponoc az 26 SGD) lub pieszo mostem(oplata za wstep na wyspe 1SGD). Sentosa to wyspa rozrywkowa z hotelami, studiami Universalu, parkami rozrywki, Oceanarium, dzika roslinnoscia, a takze plazami. Na ogol przypisanymi do restauracji, ale sa tez ogolniedostepne. Z jednej z nich skorzystalem i wykapalem sie w bardzo cieplym morzu. Drugim celem tego dnia bylo Chinatown. Chinskie jedzenie, kolorowe domki podobne jak w Little India, hinduistyczna swiatynia, a przede wszystkim swiatynia Buddha Tooth Relic. Akurat trafilem na modly. Wieczorem wybralem sie na dlugi nocny spacer po centrum Singapuru w tym zobaczyc program swiatlo i dzwiek na budynku Marina Bay Sands. W Hong Kongu cos podobnego bylo slabe, tutaj bardzo slabe. Natomiast sam spacer w sobotni wieczor - bardzo przyjemny.
Pozdrawiam z Kuala Lumpur
Gregor
Na zdjeciach: Swiatynia w Little India i zabudowa w tej dzielnicy. Sultan Masjid. Gregor przed boksami Formuly 1. ArtScience Muzeum i wysokosciowce. Park Gardens by the bay. Wiezowce centrum finansowego. Merlion ziejacy woda. Cable Car na wyspe Sentosa i plaza na tej wyspie. Chinatown i swiatynia buddyjska (Buddha Tooth Relic Temple). Wiezowce Marina Bay Sands noca podczas pokazu swiatlo i dzwiek. Centrum Singapuru noca. Clarke Quay - dzielnica rozrywkowa.