Zaczelo sie. Wyprawa rozpoczeta. Linie lotnicze Emirates spisaly sie bez zarzutu, a dla tych ktorzy beda z nich korzystac w przyszlosci - wskazowka: przy dluzszym oczekiwaniu na przesiadke w Dubaju mozna otrzymac voucher na posilek. W Dubaju na lotnisku jest miejsce obslugi linii Emirates i tam otrzymamy voucher. Dluzsze oczekiwanie to znaczy? - nie wiem, przy 12 godzinach postoju malo mnie to interesowalo, ale wydaje mi sie, chociaz nie jestem pewny, ze juz 4 lub 5 godzin daje taka mozliwosc, a przy drozszych biletach warto zapytac o cos jeszcze lepszego czyli o oferte Dubai connect. Mniejsza z tym.
W Dubaju spedzilem noc w milym towarzystwie dziewczyn, Polek jakby ktos pytal, jedne lecialy do Tanzanii, inne do Malezji, Singapuru i Tajlandii. Drugiego dnia od startu kazdy wyruszyl w swoja strone.
W nocy Hong Kong przywital mnie uderzeniem goracego i wilgotnego powietrza. Nie inaczej bylo tez dzisiaj. Z przerwami na deszcz. Slonce rowniez sie pojawilo. Na szczescie niemal wszedzie jest tu klimatyzacja, oprocz mojego hostelu, gdzie tylko wentylator, ale mozna ochlodzic sie w centrach handlowych, chlodza nawet na przylegajacych ulicach, przy wejsciach do nich.
Hong Kong to kolejne miasto gigant ktore dane bylo mi odwiedzic. Nowoczesne, bogate. Niezliczona liczba drapaczy chmur. Pietrowe autobusy i ... tramwaje. Nawet Londyn nie ma tych ostatnich. Troche starodawne, ale sympatyczne w uzyciu. Do tego szybka kolej/metro zwana MTR, jednolite taksowki, mikrobusy i tlumy ludzi wedrujacych ulicami. Podczas dzisiejszej wedrowki wdrapalem sie pieszo na okoliczny pagorek zwany Gora Wiktorii. Bo kolejka szynowa, zwana tez tutaj tramwajem, wymagala stania w... kolejce przez 2-3 godziny, kiedy godzina spaceru czesciowo posrod tropikalnego lasu, by delektowac sie widokami na Hong Kong bez uzycia tramwaju (mozna tez dojechac autobusem m.in nr 15, takie widzialem na szczycie). Efektowne widoki na zatoke, wyspy, gory, wiezowce - warto sie tu wybrac o ile nie ma mgly.
Hong Kong to swietne miejsce na zakupy i imprezy, starych zabytkow tutaj niewiele, chociaz znalazlem kilka ciekawych budynkow, jakas buddyjska swiatynie, stare fragmenty dzielnic o fajnym klimacie. Najwieksza jednak atrakcja sa wiezowce, niezliczona ilosc, jak w Sao Paulo, najwyzsze maja blisko 500m wysokosci, a budowane sa kolejne. W ciagu dnia na ulicach panuje polmrok, bo slonce tutaj nie dociera. Jesli polskie bloki maja zazwyczaj 10 pieter, to tutejsze 30 wzwyz.
Intensywny, bardzo udany dzien - w saunie. Jutro kolejny, a pojutrze lot na Filipiny jakimis miejscowymi liniami. Hong Kong ciagle ma specjalny status, Polacy nie potrzebuja tutaj wiz jak i wiekszosc swiata, a miedzy Hong Kongiem a Chinami "prawdziwymi" jest normalna granica i tam wizy nam sa potrzebne. Ceny, troche drozej niz w Polsce, ale to w koncu jedno z najbogatszych miejsc na swiecie.
Informacje: polskich znakow nie bedzie, bo klawiatura ich nie obsluguje, zdjec tez nie zamiescilem, poniewaz z miejsca, w ktorym korzystam z internetu nie mam dostepu do portu usb. Z gory tez przepraszam za wszystkie bledy i literowki. Na wyprawach zwykle tak jest, ze sprzet ledwo dziala, czasu na pisanie malo, wiec pisze szybko na obcych klawiaturach.
pozdrawiam
Gregor
Na zdjęciach: piętrowe tramwaje na Causeway Bay i okolice, wyspa Hong Kong. Na trzecim zdjęciu od końca tereny handlowe na Półwyspie Kowloon.