Ze srodkowej czesci wyspy Luzon przemiescilem sie na jej poludniowa czesc. Autobus z Manili mial mnie zawiesc do miasta Legazpi, ale towarzysze podrozy stwierdzili, ze jesli interesuje mnie wulkan Mayon, to powinienem wysiasc troche dalej w Tabaco. Tak tez zrobilem. Miejscowi jednak twierdzili, jeden za drugim, iz jednak lepsze bedzie Legazpi. Lokalnym powolnym autobusem wrocilem do Legazpi. Tam natomiast wszyscy instruowali mnie, ze powinienem sie udac do Tabaco.
Wulkan Mayon 2462m to chyba najbardziej znany widok Filipin. Stromy piekny stozkowaty ksztalt czyni go jednym z najpiekniejszych wulkanow na swiecie. Do tego aktywny, najbardziej na Filipinach, ale chocby przy naszej europejskiej Etnie to z ta aktywnoscia jest tak sobie. Widok rzeczywiscie na wulkan jest imponujacy, po sasiedzku Pacyfik, w otoczeniu tropikalna roslinnosc.
Majac widok na majestatyczny i spokojny wulkan Mayon, udalem sie trycyklem do biura turystycznego na szczeblu krajowym. Wiedzialem, ze po wypadku z maja, kiedy zginelo kilku turystow na skutek niewielkiej 1-minutowej erupcji gazow i skal, wulkan zostal zamkniety, dlatego chcialem sie upewnic i zapytac, czy chociaz mozna podejsc do jego podnoza. Tam potwierdzili to co mowili juz wczesniej miejscowi, wulkan i jego sasiedztwo sa niedostepne. Dotyczy to takze Filipinczykow. Ale wiecej dowiem sie w biurze turystycznym na szczeblu regionalnym znajdujacym sie w innym miejscu. Gdy tam dotarlem poinformowno mnie, ze gubernator zamknal wulkan, ze wzgledu na majowy wypadek. Przeciez wypadki w gorach, wulkan to w koncu gora, sie zdarzaja. Na co w odpowiedzi uslyszlem, ze to dla mojego bezpieczenstwa, a dostepu do wulkanu pilnuje wojsko i to ze mam doswiadczenie nic nie zmienia. Nie mniej chyba kiedys otworzycie wulkan? Pewnie tak. Nie powinniscie tego robic. Dlaczego? Bo w gorach zawsze bedzie ryzyko wypadku, ryzyko wybuchu wulkanu. Moj niezbyt sympatyczny rozmowca w tym momencie zauwazyl, iz sobie z niego pokpiwam. W Himalajach tez gina ludzie, a jakos Nepalczycy Himalajow ani Everestu nie zamykaja. Czemu to robicie? Bo to sa Filipiny a nie Nepal - odpowiedzial wsciekly pracownik biura. Rozesmialem sie i powiedzialem, ze taka postawa tylko zniecheca turystow i takie bezuzyteczne biura jak to powinni zamknac. Pozegnalem sie i ruszylem w swoja strone.
Wulkan zamkniety, okey, ale mimo pytan co moge tutaj ciekawego zobaczyc, nie otrzymalem zadnej odpowiedzi. W biurze gubernatora poinformowano mnie, ze jest on w Manili, a oni - urzednicy - zadnej decyzji podjac nie moga. Przed znalezieniem noclegu udalem sie z bagazami to biura instytutu wulkanologicznego (phivolcs). Porozmawialem sobie troche z pracownica, oni tez nie zapuszczaja sie na wulkan, a krater ogladaja tylko z helikoptera. Obecnie aktywnosc wulkanu jest lekko podwyzszona, o czy mnie poinforowano. Dowiedzialem sie tez, ze Myon ma to do siebie, ze nawet gdy tak zwany stopien zagrozenia erupcj jest zerowy, to zdarzaja mu sie niewielkie i bardzo krotkie erupcje. Takie jak ta w maju, wtedy tez zagrozenie bylo zerowe.
Bardzo mi sie nie podoba, ze w roznych miejsach swiata zamyka sie gory, tereny przyrodnicze, sztucznie ogranicza sezon np do 3 miesiecy, a potem zamyka gore, do tego zmusza sie do wykupywania uslug turystycznych. Dlatego wszedzie w takich miejscach w miare swoich mozliwosci probuje ludzi zmusic do myslenia wykazujac dezaprobate dla takich dzialan. To nie tedy droga by zamykac gory, ograniczac dostep, zmuszac wszystkich do wykupywania drogich uslug turystyczych, tlumaczac falszywie, ze to chodzi o bezpieczenstwo (tu chodzi o urzedniczy swiety spokoj jedynie oraz o pieniadze). Ludzie zawsze w gorach gineli i beda ginac. Gory powinny byc towarte bez zadnych ograniczen i kazdy powinien miec prawo zdobywania gor jak mu sie podoba - to w dzisiejszych czasach niestety jest juz bardzo trudne.
Wulkan Mayon jak byl dostepny, to tez obowiazywal tutaj system podobny jak na Pinatubo. Obowiazek wykupienia uslugi tustycznej, bardzo drogiej. Mayon mozna zdobyc w jeden dzien, ale najwygodniej jest w dwa dni, chociaz generalnie przewodnicy nie doprowadzaja do krateru, ze wzgledu na wydobywajace sie gazy. Mayon gdy jest spokojny, to nawet w rejonie krateru nie wymaga ani maski ani okularow czy gogli ochronnych, ale loklasi wychodza z zalozenia, ze kazdy turysta to idiota, wiec trzeba go strzec przed soba samym. Do tego cena przed zamknieciem wulkanu wynosila 300 dolarow od osoby, przy wiekszej grupie troche taniej. Miejscowy przewodnik ubolewajac ze Mayon jest zamkniety, koniecznie chcial mnie zwerbowac na nieodlegly wulkan Bulusan, za polowe tej kwoty (duzo nizszy wulkan). Sek w tym, ze oba wulkany jestem wstanie bez problemow zdobyc sam oraz cena jest kilkukrotnie zawyzona, jak to sie mowi rozboj w bialy dzien. Wiec nie ma o czym mowic. Wulkan Mayon odplatnie nie jest dla mnie wiecej warty niz 70 dolarow, co nie zmienia faktu, ze rozumiem metode dzialania Filipinczykow. Czesc osob przeklinajac zaplaci ten haracz, bo na sam wyjazd wydali juz duzo pieniedzy i miejscowi o tym wiedza, lecz to sie na nich zemsci. Opisywani poprzednio Australijczycy powiedzili, ze tutaj juz nie przyjada, bo za te same rzeczy placa duzo wiecej niz w Australii czy Nowej Zelandii. Kazdy tutaj mysli, ze maja walizki wypchane pieniedzmi.
Znalazlem w Legazpi tani nocleg i ruszylem na miasto. Ruch, gwar, wszyscy mowia "Hello". Nie ma sie co dziwic jak w tym ponad 150-tysiecznym miescie jestem jedynym turysta z Zachodu jak wszystko na to wskazuje. W tym klimacie sauny prysznic po kazdym spacerze jest mile widziany i gdy go biore czuje zapach siarkowodoru. Bardzo lubie ten zapach nieodlacznie zwiazany dla mnie z wulkanami. Ubieram sie blyskawicznie i wychodze na zewnatrz. Juz wiem skad ten siarkowodor. Z wulkanu wydobywaja sie kleby gestego dymu. Trycyklem dotarlem w miejsce widokowe, a po drodze odwiedzilem philvolcs. Tam mnie poinformowano, ze to co widze to niewielka erupcja wulkanu, gazow i kamieni. Wieksza niz ta w maju. Oni ze swojej strony tez wlasnie wyslali komunikat o zamknieciu wulkanu i jego bezposrednich okolic.
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, ze bedac rano u urzednikow, dla zartow im mowilem, ze za to, iz zamkneli wulkan spotka ich kara w postaci erupcji wulkanu. Nie sadzilem, ze to sie spelni kilka godzin pozniej.
Od wczorajszego wieczoru leje, wiec dzisiaj nici ze zwiedzania, dlatego ten czas wykorzystalem na bloga. Mimo ze wulkan Mayon jest bardzo blisko, to ze wzgledu na pogode go nie widac, ale siarkowodoru juz nie czuc.
Gregor
Na zdjeciach: Legazpi, stacja wulkaniczna na Lignon Hill i erupcja wulkanu Mayon.