Jaka tu może być przyroda? Piasek po horyzont. Gdy nawet ktoś mnie pyta o przyrodnicze walory Dubaju, zanim odpowiem, pada odpowiedź: "przecież tam nic nie ma, tylko pustynia". To nie do końca prawda. Ponadto pustynia - to też przyroda. Ale o niej za chwilę.
W samym mieście zainwestowano spore pieniądze, by było trochę roślinności. Palmy, trawniki, parki. Wymaga to sztucznego nawadniania i pielęgnacji. Ale jest. Tak samo jak zoo oraz akwarium i delfinarium. Prywatne ekskluzywne ośrodki wczasowe i hotele stworzyły dla swoich gości rajskie tereny zielone. Po których chodzą na przykład pawie. Powstało też trochę sztucznych wysp, kanałów, stawów, fontanny.
To nie wszystko. W Dubaju znajdziemy bardziej naturalne atrakcje turystyczne.
Wspomnę o trzech poważnych atrakcjach przyrodniczych Dubaju
●ZATOKA PERSKA
Skoro morska zatoka, notabene część Morza Arabskiego i Oceanu Indyjskiego, to są i plaże, a sam akwen nadaje się do żeglowania i uprawiania innych sportów wodnych. Ciepła woda, piękne plaże, rafy koralowe, ostrygi z perłami, cóż więcej trzeba? Fauna także interesująca, bo można spotkać rzadkie morskie ssaki diugonie ("krowy morskie"), delfiny, rekiny, morświny, a nawet wieloryby. Z tych powodów Dubaj jest atrakcyjnym nadmorskim kurortem. Minusem jest grodzenie morza, większość terenów jest prywatna i niedostępna. Publicznych plaż jest niewiele i ubywa. Zatoka Perska cierpi ponadto trochę na skutek intensywnej eksploatacji ropy naftowej, pływają liczne tankowce, a do tego klimat i morze się ocieplają.
W ramach ciekawostki wspomnę o problemach z nazewnictwem zatoki. Oficjalnie to Zatoka Perska, ale kraje arabskie wolą używać nazwy: Zatoka Arabska. Persja to obecnie Iran, któremu nazwa się bardzo podoba, innym krajom niekoniecznie. Niektóre używają po prostu neutralnego słowa: Zatoka.
●FLAMINGI i NAMORZYNY
Na skraju Dubai Creek (zatoki) i zarazem na skraju pustyni, znajduje się las namorzynowy i siedlisko flamingów. To duże ptaki brodzące, żyjące stadnie. Charakterystycznym przykładem tutaj spotykanym jest gatunek: wielkich flamingów. Miejsce nazywa się Ras al Khor Wildlife Sanctuary. Blisko stąd do centrum Dubaju. Oglądanie flamingów jest bezpłatne, zbudowano specjalny chodnik i budynek do obserwacji, by nie ingerować w życie zwierząt. Populacja flamingów wynosi około 500 sztuk, pojawia się tam również kilkadziesiąt innych gatunków ptaków. Miejsce stanowi mocny kontrast w stosunku do okolicy.
●PUSTYNIA Ar-Rab al-Chali (Rub' al Khali) - największa piaszczysta na świecie
Jest naprawdę potężna, większa od dwukrotności powierzchni Polski. 1000km długości, 500km szerokości. Wydmy do 250m wysokości, pod którymi są bogate złoża ropy naftowej. Gorący wiatr - szamal - utrudnia oddychanie. Temperatury rzędu 50 stopni Celsjusza w cieniu, nikogo tutaj nie dziwią. Nie przeszkadza to wężom i skorpionom.
Uwielbiam pustynie, byłem na kilkudziesięciu, w tym tych najsłynniejszych, więc nie mogłem nie odwiedzić tej, na której zbudowano Dubaj. Ekstremalne warunki pogodowe to mój żywioł.
Dygresja o dubajskiej tandecie. Bo Dubaj to nie tylko wspaniałości. Wiele wycieczek organizowanych przez tutejsze firmy turystyczne jest tandetnych albo posiada taką część składową. Od lat obserwuję, że ludzie kochają tandetę, kicz. Czym coś bardziej badziewnego, czym większe bezguście - tym lepiej. Lubię czasami brać udział w takich wydarzeniach, imprezach. Męczę się niemiłosiernie, ale równie mocno fascynuje mnie radość tych wszystkich ludzi. Najlepiej będzie opisać ją na przykładzie. Ostatnim elementem wycieczki po pustyni niedaleko Dubaju, był seria tandetnych atrakcji. Jedynym ich plusem była kolacja i możliwość obserwacji ludzi.
Wielbłąd. Stoi jegomość przy wielbłądzie, kolejka do niego na godzinę stania. Potem 20 metrów do przodu i 20 metrów z powrotem na tym wielbłądzie, którego trzyma wspomniany jegomość. Na wielbłądzie fotograficzne szaleństwo. Wielbłąd zaliczony, można przejść do kolejnej wspaniałej atrakcji.
Quad. Podobna historia jak z wielbłądem. Przy czym wyznaczony tor, to niewielkie kółko, wielkości boiska do koszykówki. Kilka okrążeń i następny. Sto zdjęć zrobionych, więc można stanąć w kolejnej kolejce na godzinę stania.
Off road. Kilka okrążeń terenówką po piasku i po wszystkim. Ale najważniejsze, że zdjęcia są. Na koniec można sobie jeszcze zrobić zdjęcie z ptakiem na ręce, wężem albo małpą. Znajomi z facebooka będą zachwyceni.
I ludzie za to płacą. Za każdą taką atrakcję. Osobiście wolę zapłacić dużo więcej, ale za wielogodzinną karawanę na wielbłądzie, całodniowe szaleństwo quadem po pustyni, kilkudniowy off road po prawdziwych wertepach, a poszukiwać zwierząt chcę w naturalnym środowisku. Dopiero wtedy zaczyna mieć to dla mnie jakiś sens.
Oprócz przedstawionych atrakcji, muszą być dalsze, czyli tak zwana część artystyczna, w sztucznie postawionej oazie, gdzie ani jednej palmy. Za to ławki i scena. I produkują się różni artyści - zawsze ten sam zestaw. Jakieś tańce albo połykacz ognia. Publiczność zachwycona. A gdyby ktoś pytał jak w kraju arabskim serwowany jest posiłek w takim miejscu, tłumaczę. Są oczywiście dwie kolejki, osobna dla kobiet, osobna dla mężczyzn.
Poniżej porcja zdjęć.
Error