8 marca 2015 r. otwarto 6,1km drugiej linii warszawskiego metra, oznaczonej jako M2. Niewiele później, jeszcze w marcu, miałem okazję się nią przejechać. Oto wnioski. Mimo że jej trasę można było poprowadzić lepiej, to prezentuje się znacznie korzystniej od linii pierwszej (M1). Wyśmienicie widać to na przykładzie stacji przesiadkowej – Świętokrzyska – stacja linii M1 wygląda jak ubogi krewny. Tandetnawe i kolorowe wejścia w kształcie litery „M” nie zachwycają, ale są lepsze od wejść z plastiku do linii M1. Szkoda, że projektanci przebiegu trasy i wejść do linii M2, nie zrobili tego co ja. Czyli nie skorzystali w roli pasażerów z około setki podobnych systemów transportu w różnych zakątkach świata. Wtedy na pewno nie zaprojektowaliby takiego przebiegu linii i takich wejść. Podróże kształcą.
Korzystając z linii M2 ogólnie oceniam jej funkcjonowanie pozytywnie. Zauważyłem jedynie pięć drobnych niedoskonałości i jeden poważny błąd. Schody ruchome są stanowczo za wolne, tak samo jak otwieranie drzwi do pociągów (składy Siemensa). Osobiście traktuję jako pomyłkę, by drzwi w metrze otwierały się poprzez naciśnięcie guzika. Poza godzinami szczytu to może się i sprawdza, ale gdy dużo ludzi, takie coś przeszkadza – wiem z doświadczenia. Naklejki z zaznaczonymi liniami metra są za małe, a nazwy stacji napisano zbyt małą czcionką. Komunikaty głosowe są tylko częściowo po angielsku, a powinny być i po polsku i po angielsku – wszystkie.
Błąd dotyczy stacji Świętokrzyska i stacji łączących obie linie. Powszechnie stosowany system na świecie jest taki, że kupujemy bilet i różnymi liniami dojeżdżamy do celu. Pomiędzy stacjami różnych linii, nie kasujemy kolejny raz biletu ani nie pokonujemy ponownie bramek. W Warszawie zastosowano rozwiązanie stanowiące wyjątek od reguły. Najlepiej będzie to widać na przykładzie. Przyjechałem na stację Świętokrzyska linią M2 i chcę się przesiąść na linię M1. Teoretycznie powinienem do drugiej linii dostać się schodami w górę albo w dół, wsiąść do pociągu i pojechać. Ale w Warszawie muszę opuścić stację linii M2, korytarzem przejść do stacji linii M1, skasować ponownie bilet i dostać się na peron linii M1. To samo w sobie jest czasochłonne i uciążliwe. Do tego musimy posiadać taki bilet, by nas uprawniał do przesiadek. Jeżeli np. kupimy bilet 20-minutowy i będziemy chcieli pokonać 3 stacje metra, ale obiema liniami, to nie wejdziemy już do drugiej linii bez zakupu nowego biletu. Dlatego, że taki bilet nie daje prawa do przesiadek – Warszawa to jeden z wielu polskich przykładów przekombinowanych biletów miejskich. Miasto się chwali, że linia M2 jest bardzo nowoczesna, ale pomysł utrudniania życia przyjezdnym czy to z Polski czy z zagranicy, jest raczej pomysłem rodem z epoki średniowiecza.
Ale i tak bardzo mnie cieszy, że otwarto w końcu fragment linii M2, czekam na więcej. I mam nadzieje, że jedynie efekt nowości spowodował, że podczas mojego korzystania druga linia świeciła pustkami.
CZY NA PEWNO NIE MA PRZEJŚCIA POMIĘDZY LINIĄ 1 i 2 na stacji Świętokrzyska?
Przez kilka lat pytałem wszystkich znajomych z Warszawy o to przejście pomiędzy stacjami. Wszyscy odpowiadali, że nie ma. Trzeba wyjść ze stacji i wejść do drugiej stacji. Aż jesienią 2018 roku kolega mi powiedział - jest takie przejście, wąskie, na końcu, źle oznakowane i trochę ukryte ale jest. I to prawda. Tak samo jak celność uwag kolegi. Po wyjściu z pociągu na stacji linii M2 na środku peronu są schody prowadzące na zewnątrz. I prawie każdy z nich korzysta. Trzeba wykazać się dużą wnikliwością, by zobaczyć oznaczenie prowadzące do linii M1 inną drogą niż wychodząc ze stacji. Mianowicie trzeb pójść na jej koniec, po drodze zderzając się z ludźmi chcącymi wyjść ze stacji i tam rzeczywiście są zwykłe schody, dosyć wąskie, którymi wyjdziemy na skraj pierwszej linii metra. Ten kto wymyślił ów patent powinien otrzymać order za głupi pomysł i taką też realizację. (dopisano VI.2019)
Powyższy tekst to aktualizacja artykułu, poniżej wcześniejszy fragment i link do artykułu o pierwszej linii warszawskiego metra (M1).
Bardzo się cieszę, że w Warszawie otwarto w końcu kawałeczek drugiej linii metra. Nie mogę się jednak nigdy nadziwić, że u nas otwarcie takiego kawałka jest tak wielkim wydarzeniem. Niemal świętem narodowym. Korzystałem z około 100 systemów metra na świecie. W dziesiątkach krajów. I tam nigdzie nikt się czymś takim specjalnie nie emocjonuje. Normalna rzecz. Nawet gdy otwiera się kilka linii naraz, sto kilometrów torów, wybudowanych w mniej niż 5 lat.
W Warszawie po blisko pięcioletniej budowie otwarto 6,1 km torów i euforia. Pewnie uzasadniona, mamy zawsze spore problemy z tego typu inwestycjami, niedowierzamy w ich powstanie. Plany budowy tej linii powstały jakieś 80 lat wcześniej.
Pierwszą linię metra w Warszawie zbudowano bez sensu – nie dociera ani do Starego Miasta ani do Dworca Centralnego, o czym pisałem w felietonie JEDYNE TAKIE METRO NA ŚWIECIE. Aczkolwiek, nawet najgorsza linia metra jest lepsza, niż gdyby jej nie było. O ile pierwszą linię w większości budowano tam, gdzie najłatwiej i dubluje szerokie drogi, linie autobusowe oraz tramwajowe, to w przypadku drugiej linii nastąpił pozytywny zwrot w myśleniu. Częściowo, ale lepsze to niż nic. Linię zbudowano metodą głębinową. Nie idąc na totalną łatwiznę. Ale i tak powielono pewne błędy. W Warszawie jest jakaś mania, by metro budować pod szerokimi arteriami – kilka pasów ruchu, autobusy, czasami tramwaje – i jeszcze metro. A przecież metro powinno budować się tam, gdzie nie można poszerzyć dróg czy zbudować linii tramwajowej. Metoda głębinowa to umożliwia. Wystarczy pojechać do Pragi czy Budapesztu, by zobaczyć, że stacje metra biegną pod zabytkowymi kwartałami kamienic, a wejście do stacji zbudowano na parterze takiej kamienicy, likwidując mieszkanie.
A w Warszawie 7 stacji otwartego fragmentu II linii metra biegnie tak. Od Ronda Daszyńskiego do stacji Nowy Świat-Uniwersytet (4 stacje), linia biegnie pod dużymi arteriami. Przy czym budując metro, zwężono ulicę Świętokrzyską (odcinek 2-óch stacji), by miała bardziej kameralny charakter, była bliższa pieszym i rowerzystom. Wielu Warszawiakom się to nie podoba, ale skoro nie zdecydowano się poprowadzić metra w bardziej wskazanym do tego miejscu, to dobrze, że chociaż zrobiono coś takiego. Stacja Centrum Nauki Kopernik jest jak najbardziej na miejscu, co nie zmienia faktu, że szybciej można dojść do „Kopernika” pieszo ze Starego Miasta niż dojść z niego do najbliższej stacji metra i okrężną drogą dojechać na miejsce. Stacja Stadion Narodowy też ma sens, ale nie do końca. Bez problemów można się bowiem dostać do niego pociągiem, na nowoczesną stację, a zatem czy dublowanie dojazdu było niezbędne? Metro do ostatniej stacji Dworzec Wileński na Pradze znowu biegnie pod dosyć szeroką arterią, z autobusami i tramwajami. Jak sobie patrzę na mapę Warszawy widzę, że linię można było poprowadzić zupełnie inaczej, dużo bardziej efektywnie. Takie poprowadzenie obu linii spowodowało, że zapewne nigdy do Starego Miasta nie dojedziemy metrem. Pierwsza linia ze Stacją Ratusz-Arsenał oddalona jest od niego o kilometr. A druga linia ze stacją Dworzec Wileński o jakieś półtora kilometra. Dodam, że gdy wysiadałem w listopadzie 2014 roku na stacji Ratusz-Arsenał, nie widziałem jakiejkolwiek strzałki z napisałem Stare Miasto. Tak było ileś lat temu, tak jest nadal.
Nic jednak na to nie poradzimy. Decyzje podjęto, budowę wykonano. Pozostaje się cieszyć, że przybyło nam 6km podziemnych torów w stolicy. Jest lepiej niż w przypadku pierwszej linii, oby budowa drugiej była dużo sprawniejsza. Te siedem nowych stacji szału nie robi. Ponadto szkoda, że warszawskie metro niezmiennie nie kursuje 24 godziny na dobę, z jakąś krótką przerwą techniczną.
O ile pod ziemią jest lepiej, to nad ziemią jest gorzej. Już pierwsza linia metra słynie z większości brzydkich i kiczowatych wejść na stacje. Ale przy drugiej linii ktoś oddał się nie lada fantazji. Wymyślono wąskie szklane wejścia na stacje w kształcie litery „M” – jak metro. Do tego kolorowe. Moje wrażenie estetyczne jest straszne. To jest pomysł kiczowaty i bez gustu. We wspomnianym felietonie o pierwszej linii metra napisałem, że logo warszawskiego systemu jest słabe, „dziecinne”. Ale w porównaniu z wejściami do stacji drugiej linii, moje postrzeganie tego logo znacznie wzrosło.
Warszawa posiada jeden z najuboższych systemów metra na świecie. Najwyższy czas, by zamiast ciułać poszczególne stacje, zbudować jeden duży, porządny system. Przebudować linię nr jeden by miała w końcu sens, dokończyć linię drugą i dobudować kolejne 3-4 linie. Z głową i szybko.
A póki co cieszmy się, że w roku 2015, w XXI wieku, polska stolica doczekała się kawałka drugiej linii metra i nikt już nie może się z nas nabijać. Nieraz słyszałem, jak zagraniczni turyści śmiali się z naszego „systemu metra”, twierdząc, wy nie macie żadnego systemu, macie tylko jedną linię. To już przeszłość. Mamy system.
- Na zdjęciach:
- 1-3) Wejścia do stacji II linii metra (M2): Rondo Daszyńskiego, Świętokrzyska, Nowy Świat – Uniwersytet. Zdjęcia zrobiłem pod koniec listopada 2014.
- 4) Wejście do stacji metra Pole Mokotowskie na linii pierwszej (M1).
- 5) Stacja metra w Londynie na jednej z młodszych linii - Jubileuszowej. Jak widać, można zrobić wąskie szklane wejście, ale z klasą. Ponadto w Londynie nikt nie wpadł na pomysł, by poprowadzić metro pod ruchliwymi arteriami. Biegnie ono tam, gdzie żadnej szerszej drogi wybudować się nie da.
- 6-7) Stacja kolejowa Stadion Narodowy (na stronie warszawskiej SKM-ki figuruje jako Warszawa Stadion). Na EURO 2012 w piłce nożnej zbudowano stację praktycznie od nowa, wyremontowano tory, dzisiaj można się tam dostać miejskimi pociągami choćby z Warszawy Śródmieście. Czas przejazdu 5 min. i to na bilecie miejskim, czyli takim samym jak do metra. Powstaje więc pytanie, czy mając jedną linię i ćwiartkę drugiej nie szkoda pieniędzy na dublowanie połączeń w takim miejscu jak Stadion Narodowy?
- 8) W listopadzie 2014 roku w I linii metra już były naklejki z fragmentem drugiej linii, co sprawiało sporo problemów zagranicznym turystom. Naklejki może były nawet dużo wcześniej, ale druga linia wystartowała dopiero 8 marca 2015 roku.
- Zdjęcia zrobione 24 marca (aktualizacja):
- 9) Stacja Świętokrzyska na „starej” linii warszawskiego metra M1.
- 10) Stacja Świętokrzyska na linii warszawskiego metra M2.
- 11-16) Stacja Centrum Nauki Kopernik na linii M2
- 17) skład Siemensa na linii M2.
- 18-19) Duża, mocno rozbudowana stacja metra Stadion Narodowy na linii M2. Ze względu na wielkość stadionu i duże imprezy, to dobre rozwiązanie.
- 20-23) Stacja Dworzec Wileński na linii M2.
Error