Blog

Blog

Łukasz Orbitowski – „Zapiski Nosorożca” Recenzja książki

„Zapiski Nosorożca. Moja podróż po drogach, bezdrożach i legendach Afryki.”, Wydawnictwo SQN

Na recenzję najnowszej książki Łukasza Orbitowskiego zapraszam do Interii360... w związku z likwidacją portalu tekst przeniosłem poniżej:

Łukasz Orbitowski autor niezliczonych opowiadań, na swoim koncie ma również 13 książek. Był nominowany do prestiżowych nagród – „Paszportu Polityki” i „Literackiej Nagrody Nike”. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w programie „Młoda Polska” 2012.

„Zapiski Nosorożca” – to najnowsza książka Orbitowskiego, który sam we wstępie wyjaśnia czym ona nie jest. Nie jest to literatura podróżnicza ani reportażowa, zresztą stwierdza, iż nie zasługuje na miano reportera ani podróżnika. Czym zatem jest? Na to pytanie również odpowiada autor. Są to zapiski o charakterze dziennika z krótkich wakacji w Afryce. Dokładnie z trzytygodniowego objazdu po Republice Południowej Afryki  (RPA). Wzbogacone o liczne legendy afrykańskie.

Orbitowski kokieteryjnie pisze, że żaden z niego podróżnik czy reportażysta, ale jednocześnie, nie uważa się za zwykłego turystę. Podróżuje po RPA ze swoją dziewczyną Agatą, wynajętym samochodem, czasami w towarzystwie znajomych, z którymi umówili się przed wyjazdem. Zapewne z tego powodu, z dezaprobatą, wypowiada się pod koniec książki o uczestnikach wycieczek zorganizowanych przez zewnętrzne firmy turystyczne. Nazywa ich „ciekawymi zwierzętami występującymi w Afryce Południowej”. Przy okazji obrywa się przewodnikom prowadzącym te wycieczki.

„Zapiski Nosorożca” to wydawnictwo, które trudno zdefiniować. Sam autor ma z tym problem pisząc, że z jednej strony nic szczególnego nie zrobił w RPA, ale z drugiej wydarzyło się coś ważnego. Ale nie do końca wie co i nie rozumie tych trzech tygodni. I rzeczywiście, czytelnik nie do końca zrozumie po przeczytaniu, dlaczego tak książka w ogóle powstała?

Czytając publikacje wydane po kilkumiesięcznej wyprawie, czy jeszcze dłuższej, niejednokrotnie dochodzę do wniosku, że autor miał materiału na kilka dobrych, ale wszystko upchał w jednej. Dlatego wyszło słabo. W przypadku „Zapisków Nosorożca” takiego ryzyka nie ma, gdyż wyjazd trwał trzy tygodnie. Wewnętrzna struktura zbudowana jest z krótkich rozdziałów, co jest dużym plusem. Naprzemiennie czytamy zebrane i spisane przez Orbitowskiego legendy afrykańskie oraz co robili na miejscu z Agatą. Legendy są świetne, nawet pomimo powtarzających się motywów. Do tego czyta się je z wielką przyjemnością. Procentują niezliczone opowiadania napisane przez autora, w tej materii porusza się z wielkim kunsztem. W końcu debiutował na łamach miesięcznika „Science Fiction”.

Gdyby „Zapiski Nosorożca” były zbiorem samych afrykańskich opowiadań, zasługiwałyby na bardzo wysoką ocenę. Niestety ten piękny  obraz psują rozdziały o charakterze dzienników. Są co najwyżej przeciętne. Czytając je, towarzyszyła mi natrętna myśl, że są rodzajem „zapychacza” książki. Samych legend nie starczyło na pełnoprawne wydawnictwo, dlatego trzeba była je czymś uzupełnić. I tak dowiadujemy się, że autor z Agatą, jadą, jedzą, śpią, oglądają zwierzęta w parkach narodowych. Wyciśniemy z tej części tekstu kilka ciekawych informacji o RPA oraz porcję ważnych dla tego obszaru nazw geograficznych – ale nic ponadto. Inną, męczącą mnie myślą było, czy aby książka nie została napisana ot tak, na szybko, aby wydać, trochę zarobić.

Te moje obawy potęgują tłumaczenia Orbitowskiego, we wstępie i na końcu. On chyba sam ma świadomość niejednorodnej jakości książki? I prawdopodobnie dlatego na jej początku stara się jakby na siłę dokonywać ubarwień. Dzienniki z podróży zamienić na baśniowe opowiadania. Posłużę się przykładem o falach oceanicznych: „Daleko, z, można by pomyśleć, gładkiej tafli oceanu podrywa się białe piórko, piórko zmienia się w pióropusz, a pióropusz w mur, pędzący wprost na czarne skały sterczące przy brzegu – i przy okazji na nas.  Fala, wysoka na kilka metrów, podrywa się przed samym zderzeniem, niczym zwierzę prężące pierś przed walką godową. Biała, spieniona grzywa stroszy się jeszcze i spada w ogłuszającym huku, skała znika na krótką chwilę, miga wodny garb i nastaje cisza. Białe dłonie czochrają plaże i przetaczają muszle. Ocean lśni w wieczornym słońcu. Znów wydaje z siebie piórko.” Później, na szczęście, trochę odpuszcza z tą literacką barwnością i zapiski z podróży stają się bardziej przystępne. Innym zabiegiem, który wydaje się mieć na celu zdynamizowanie akcji i wzmocnienie monotonnej treści, jest  stosowanie od czasu do czasu wulgaryzmów. Są książki w których pasują idealnie, ale w tej wręcz przeciwnie. Także w tytule nie należy się doszukiwać niczego głębszego. Czytając „Zapiski Nosorożca”, można odnieść wrażenie, że autor polubił te zwierzęta, utożsamia się w jakiś sposób z nimi i stąd taki tytuł.

Podsumowując, to na pewno nie jest najlepsze wydawnictwo Łukasza Orbitowskiego, które do pewnego stopnia bronią zebrane i spisane w RPA miejscowe legendy.

Tytuł: „Zapiski Nosorożca. Moja podróż po drogach, bezdrożach i legendach Afryki.”

Autor: Łukasz Orbitowski

Wydawca: Wydawnictwo SQN (Sine Qua Non)

Rok wydania: 2014

Liczba stron: 277 (format: 205mm x 140mm) 

 


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2025 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search