Blog

Blog

KOLOSY 2014 cz.1

KOLOSY - plakat

7 marca 2014, 4:30 rano, budzik dzwoni jak oszalały. Szybka kawa, plecak pod pachę i w drogę na dworzec autobusowy. Ten w Bytomiu jeszcze jako tako wygląda, natomiast ten w Katowicach, dalekobieżny…. nawet w krajach trzeciego świata coraz rzadziej takie spotykam. Stary asfalt, dziury, krzywizny, brak choćby najmniejszego zadaszenia, brudno i brzydko. Dlaczego nie pojechałem pociągiem? Dlatego, bo jest „Polski Bus”. Podróż polską koleją okazała się dużo gorszym rozwiązaniem – dużo drożej, dużo wolniej, dużo gorsze połączenia. Natomiast oferta lotnicza z południa Polski na północ jest jeszcze gorsza. „Polski Bus” to dzieło Sir Briana Soutera, Szkota jeśli dobrze pamiętam. Nadzieja na zrewolucjonizowanie polskiego nieba tkwi także w przedstawicielu kultury anglosaskiej. OLT Express upadło, ale Irlandczyk Michael o`Lary z Ryanair`a może sporo namieszać. Oby!

Na dworcu w Katowicach trzeba być czujnym, bo autobus może wjechać na zupełnie inne stanowisko, niż to na którym miał się pojawić. Gdyby nie ta czujność, mógłbym nigdzie nie pojechać. Ale jadę. 9 godzin przede mną. Do Gdańska z krótkimi postojami na dworcach Łódź Kaliska i w Toruniu. Ten pierwszy tylko trochę lepiej prezentuje się od tego w Katowicach – ma jakieś zadaszenie. Poza tym dziadostwo. Największą jego atrakcją jest toaleta za 3zł. Mała budka, jak cztery toitoie, ale bez porównania nowocześniejsza. Z „fajerwerkami” typu automatyczne czyszczenie. Oczekując minutami na skorzystanie z toalety – automatyczne procedury – może nam odjechać autobus albo nasza potrzeba może okazać się silniejsza. No i ta kosmiczna cena. Może dlatego kto może idzie za potrzebą pod wiadukt albo w krzaki. Bardzo spodobali mi się także łódzcy pracownicy budki z napojami i hamburgerami przed zamówieniem nakazując przeczytać oto taką kartkę: „przed złożeniem zamówienia, prosimy spytać o czas jego realizacji”. Nie chciałbym zostać z hamburgerem w ręce i patrzeć jak właśnie odjechał mój autobus – dziękuję za informację. Autobus mi nie uciekł, ale hamburgera nie zamówiłem.

W drodze do centrum Torunia miło było przejechać się nowym efektownym mostem nad Wisłą, a sam dworzec chociaż przeciętny, to na tle wcześniejszych robi najlepsze wrażenie. Znacznie lepsze także od tego w Gdańsku. Tylko szkoda, że nikt nie pomyślał, aby sprzedawać na nim toruńskie pierniki. Kilku pasażerów w jedną i drugą stronę o nie pytało, sam bym kupił. Po opuszczeniu zaniedbanego Górnego Śląska, gdy wjeżdża się do Trójmiasta, widać różnicę. Poziom rozwoju i zamożności Gdańska-Sopotu-Gdyni to z pewnością czołówka w kraju nad Wisłą. Ciekawe tylko, kiedy doczekam autostrady z południa Polski do Trójmiasta? Padło już tyle obietnic i terminów.

A „Polski Bus” – z którego korzystałem po raz pierwszy? Punktualny, nowoczesne autobusy z toaletami (podczas postojów nieczynne), gniazdka, by podłączyć na przykład komputer. Cena bezkonkurencyjna. Lecz parę drobiazgów można wytknąć. Internet jest bezpłatny, ale slaby a nieraz nie działający. Szyby autobusów w dużej mierze są obklejone, tak że turysta Polski z okien autobusu nie zobaczy. Odstępy między fotelami niewielkie, z laptopem więc za bardzo się nie popracuje. Brak jakiegoś uchwytu na kubek czy kieszeni na drobiazgi na fotelu poprzedzającym. Półki nad siedzeniami zmieszczą jedynie naprawdę drobne bagaże. Zakupione bilety nie są numerowane, dlatego pojedyncze osoby siadają w osobnych rzędach. Później gdy przyjdzie para, czy czteroosobowa grupa znajomych albo każdy musi usiąść na osobnym fotelu albo prosić, by ktoś się przesiadł, z czym bywają problemy. Pokwitowań bagażowych o których informuje w autobusach kobiecy głos nie otrzymałem. Nie ma też co liczyć, że ktoś się przejmie brakiem pasażera, bo np. czekał za długo na toaletę na dworcu Łódź Kaliska. Odjedzie bez nas, nikt nie sprawdza liczby pasażerów. Trzeba się samemu pilnować. Nie wiem też dlaczego kierowca koniecznie chciał pasażerów usmażyć w autobusie, nawiew chłodnego powietrza nie działał? Nie zmienia to faktu, iż oferta Polskiego Busa jest na tyle atrakcyjna, że na prawie całej trasie był komplet. Nawet nadkomplet w Toruniu. Przynajmniej na to wskazywało niezadowolenie ludzi, którzy mięli bilety, ale nie znaleźli wolnych miejsc. Jak to zostało rozwiązane, nie wiem.

W Gdańsku przesiadka na SKM-kę, czyli Szybką Kolej Miejską, która ani szybka ani nowoczesna, ale ze względu na sposób poprowadzenia torów przez Trójmiasto, rzeczywiście jest to bardzo sprawny środek transportu. Ze stacji Gdynia Główna czekał mnie niemal górski spacer do Studenckiego Domu Marynarza nr 3, należącego do Akademii Morskiej. Tam zakwaterowali mnie organizatorzy Kolosów, z kuchni miałem widok na port i morze. Zrzuciłem plecak i częściowo przez pagórki morenowe dotarłem do Gdyni Arena – tam odbywa się impreza. Tłumnie i gwarno było. Odebrałem coś co można nazwać akredytacją i rozpocząłem oglądanie prezentacji na dużej i malej sali. Doszły spotkania ze znajomymi, niektórych dawno nie widziałem, inni do tej pory byli jedynie znajomymi internetowymi. Rozpoczęło się zawieranie nowych znajomości. Ten proces trwał do końca festiwalu. Dnia pierwszego po obejrzeniu prezentacji w akademiku zameldowałem się dopiero po północy.

Nazwiska. Nie będę wymieniał. Było ich tak dużo, że kogoś na pewno niechcący bym pominął. Kolosy to niespotykana liczba podróżniczych osobowości w jednym miejscu, w tym samym czasie. Fantastyczna sprawa. Warto poczytać na stronie Kolosów co Ci wszyscy ludzie robią, a robią fantastyczne rzeczy. Na różnych polach działania. Fajnie było się spotkać także z ekipą Poznaj Świat. Ten najstarszy magazyn podróżniczo-reportażowy w Polsce objął patronatem jedną z najmłodszych polskich imprez podróżniczych – bytomski Festiwal OKNO NA ŚWIAT, który dobędzie się w dnia 2-4 kwietnia w Bytomskim Centrum Kultury (SERDECZNIE ZAPRASZAM!). Myślę, że w imieniu wszystkich organizatorów Okna na świat mogę napisać, że z każdą edycją będziemy rosnąć w siłę, pod każdym względem.

Gdyński festiwal (chociaż początki miał krakowskie) potocznie zwany Kolosami, pełną nazwę ma taką: Ogólnopolskie Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów. Ostatnia edycja była 16, a po raz 15 wręczono nagrody – KOLOSY (za rok 2013). Festiwal to tak naprawdę konkurs w kategoriach: alpinizm, eksploracja jaskiń, podróże, wyczyn roku, żeglarstwo, przyznawany jest również super kolos za całokształt dla wybitnych eksploratorów. Nagrody przyznawane są co roku, lecz nie zawsze we wszystkich kategoriach. Poza tym przyznawane są wyróżnienia, od czasu do czasu „nagrody specjalne”, funkcjonuje nagroda dziennikarzy i nagrody publiczności, nagroda im. Andrzeja Zawady z grantem finansowym, nagroda im. Pawła E. Strzeleckiego (po raz pierwszy przyznana). Nagroda fotograficzna (fotoglob). Oprócz nagród funkcjonuje fotoplastykon, w ramach którego poza konkursem można zrobić prezentację (zdjęcia lub/i film). Statuetki Kolosów, są wzorowane na posągach z Wyspy Wielkanocnej, tylko oczywiście wielokrotnie pomniejszone, ale nie takie lekkie, są wykonane z wulkanicznego porfiru.

C.D.N.

Na zdjęciach:
1) Toaleta na dworcu Łódź Kaliska.
2) Informacja na budce z hamburgerami, Łódź Kaliska.
3) Kolosy – duża sala w Gdyni Arena.
4) Kolosy – mała sala w Gdyni Arena.
5) Stoisko Poznaj Świat – patrona medialnego Kolosów.
6) Akredytacja.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2025 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search