Turyści wpadają na Etnę zazwyczaj na chwilę, prawie zawsze od strony Refugio Sapienza i tamtejszej kolejki gondolowej. Odcienie szarości, czasami żółci i czerwieni na tle dymiącej Etny robią wrażenie. Ale ów największy europejski wulkan ma do zaoferowania dużo więcej. Ogromne przestrzenie i różnorodność. Ścieżki, szlaki piesze i rowerowe pokrywają cały masyw, aż po 3000m wysokości. Można nimi wędrować dookoła Etny przez kilka dni pokonując sto kilkadziesiąt kilometrów. Lasy, łąki, pola lawowe, ponad 300 kraterów, skały, jaskinie, a nawet mikrolodowce. Do tego charakterystyczne dla bardzo aktywnego wulkanu kolory i w wyższych partiach przejmujący zapach siarkowodoru. Lawę w formie płynnej też zawsze gdzieś tu można spotkać.
Etna to jeden z moich ulubionych obiektów badawczych w ramach PROJEKTU 100 WULKANÓW. Eksploruję ją od 2009 roku, bywam tutaj nawet dwa razy w roku. Wulkan znam jak własną kieszeń, zapewne nie ma takiej drugiej osoby na świecie, która znałaby tak dobrze Etnę. Byłem we wszystkich istotnych kraterach, pewnie ze stu, partie szczytowe mam wyśmienicie opanowane i wielokrotnie przemierzone. Wszystkie kratery szczytowe i jako jeden z niewielu wiem, gdzie jest prawdziwy wierzchołek Etny, który zmienia po kolejnych erupcjach położenie. Widzę jak ona się zmienia wraz ze swoją aktywnością. W końcu wiem, gdzie szukać lawy, nawet gdy nie ma w danej chwili erupcji. Jakby policzyć wszystkie moje piesze wędrówki tutaj, uzbierałby się z tego tysiąc kilometrów i kilkaset kilogramów ekwipunku, który mi towarzyszył (na plecach). Na Etnie przeżyłem mnóstwo cudownych chwil, choć kilka razy próbowała mnie zabić. Doświadczenie mnie uratowało.
To wszystko umożliwiło mi pokazanie Etny wspaniałej ekipie z różnych zakątków Polski. Ania, Ewa, Gosia, Karolka, Natalka, Andrzej i Grzegorz (Pan Wulkan :) ). Z plecakami obeszliśmy prawie cały wulkan. Zdobyliśmy wierzchołek Etny, obserwowaliśmy kratery szczytowe, lawę. Etna była bardzo aktywna podczas naszego pobytu. Dlatego kaski, maski i gogle bardzo się przydały. Co nie zmienia faktu, że świetnie się bawiliśmy, wyobraźnia dopisywała.
Zapraszam do zapoznania się z Etną, na grzegorzgawik.pl poświęciłem temu wspaniałemu wulkanowi sporo artykułów.
NA ZDJĘCIACH: Pierwsze zdjęcie przedstawia wierzchołek Etny, którego już nie ma oraz obecny najwyższy punkt wulkanu. Kolejne: Refugio Galvarina latem i zimą, Valle del Bove latem i zimą (z jęzorem świeżej lawy); w dzień zwykle czerwonej lawy nie widać, do tego przydaje się noc - na zdjęciu Krater Północno-Wschodni (FILM) i zbocza Nowego Krateru Południowo-Wschodniego; Etna potrafi być ekstremalna nie tylko podczas erupcji, także zimą, gdy latem jest całkiem przyjemnie (Etna pod namiotem); lawa zmienia swoje położenie, po kilkudziesięciu latach znikło jezioro płynnej lawy w Kraterze Centralnym. Etna oferuje niesamowite kolory o każdej porze roku, a jej eksploracja nocą jest nieporównywalnie trudniejsza niż za dnia. Należy uważać, gdzie wkładamy rękę, bo mimo że lawy w otworze nie widać w dzień, nie znaczny że jej tam nie ma. Kolejna porcja zdjęć to moja cudowna grupa, która w większości zakochała się tak jak ja w Etnie. Po trudach wędrówki oddaliśmy się beztroskiej zabawie z bańkami mydlanymi i dmuchaniem balonów (serce robią Ania z Karolką). Pewna 5-letnia Zosia narysowała nam Etnę z trasą wejścia, a uzdolniona Karolka pozostawiła po nas ślad w starożytnym amfiteatrze w Katanii i na koszulce, którą dostałem w prezencie od ekipy. W tydzień dorobiłem się dwóch ksyw: Romeo i Gieorginia, ale lepiej będzie jak nie wytłumaczę ich genezy :). Przedostatnie zdjęcie zrobione w Katanii przedstawia od lewej: Andrzeja, Anię, Ewę, Natalkę, Gregora, Karolkę i Gosię – DZIĘKI ! Ostatnie to śliczna ropuszka i nie gorsza biedronka, oraz piękne żółte kwitnące drzewa na tle lawy.
Error